PARAFIA MĘCZEŃSTWA ŚWIĘTEGO JANA CHRZCICIELA w Samborze


Piątek, 29.03.2024, 12:54


                                  „Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku”.A. de Saint-Exupery

Login: Gość | Grupa "Goście" | RSS | Główna | ks_kazimierz_macynski_10 | Mój profil | Wyjście

        

10. Powrót na Łotwę

            Kolejnym, trzecim etapem pracy kapłańskiej ks. Kazimierza Mączyńskiego, była praca duszpasterska na Łotwie. Po powrocie z Ukrainy, mimo nadwyrężonego zdrowia i postępującej choroby, podjął prace duszpasterską w parafii pod wezwaniem Chrystusa Króla w Rydze. Zapewne trudny był to powrót. Wyjechał z Łotwy mając 38 lat, powrócił w wieku 63 lat. W tym wieku myśli się już raczej o „zamykaniu” swojej działalności. Ks. Kazimierz Mączyński rozpoczynał „od nowa”, po raz trzeci. Po raz pierwszy miało to miejsce po święceniach. Po raz drugi w roku 1966, gdy przybył do Ukraińskiej SRR. Rok 1991 był kolejnym „początkiem” pracy duszpasterskiej dla ks. Kazimierza.

Po wielu latach pracy na Ukrainie przyszedł dla ks. Kazimierza czas rozstania. Na pewno przyszły nowe czasy – odrodzenie diecezji, powrót Biskupa do Lwowa, napływ nowych kapłanów. Te i inne przyczyny oraz zdrowie Księdza spowodowały podjęcie decyzji o powrocie do macierzystej diecezji.

Wszystko, co miał w pokoju – to wszystko porozdawał. „Pożegnania nie było. Wszystko skromnie”

Jak wynika z relacji, nie miały miejsca rzewne pożegnania. Może nawet zabrakło czasami prostego ludzkiego słowa podziękowania. Tak wynika z relacji wielu świadków tamtych dni, którzy prosili o zachowanie anonimowości.

Podziwiać należy postawę ks. Kazimierza, który z godnością kapłańską, jak dobry pasterz po wykonaniu pracy apostolskiej, powrócił w rodzinne strony. Podziwu zwłaszcza jest godne to, gdy służył jako kapłan w czasach, gdy wierzący byli ludźmi drugiej kategorii.

To co znajdujemy w relacjach, przedstawionych w drugim rozdziale, to ogromna wdzięczność wiernych, którzy przy ks. Kazimierzu stali się odważniejsi. Godne uwagi jest tu świadectwo cytowanego już w niniejszej pracy Walerego Bortniakowa.

W czasach władzy sowieckiej, a więc w epoce głoszenia ideologii przeciwnej chrześcijaństwu, w cieniu ks. Kazimierza Mączyńskiego dorastał do przyjęcia chrztu człowiek wykształcony, który nie jeden raz słyszał teorie marksistowsko – leninowskie.

Ilu było takich ludzi, podobnych do W. Bortniakowa, tego nie wiemy. Po pracy ks. Kazimierza pozostało wielu tych, których ochrzcił, przygotował do Komunii św.,  spowiadał czy dawał ślub. A najważniejsze to, że w tych trudnych czasach dawał nadzieję.

11.  Działalność proboszczowska w Rydze

            Pożegnanie ze Lwowem miało miejsce w ostatnią niedzielę sierpnia. Nie było mowy o jakimś dłuższym odpoczynku. Po powrocie do Rygi, już 1 września 1991 roku, został mianowany proboszczem parafii Chrystusa Króla. Nie były to na pewno już tak aktywne duszpastersko lata, jak w poprzednim okresie, starał się jednak dawać z siebie jak najwięcej. Podobnie, jak w parafiach na Ukrainie,  prace rozpoczął od gruntownego remontu świątyni. Założył nowe kinkiety i pająki. Wykonał nowy ołtarz główny.

Wybudował „wikarówkę”, ponieważ plebania w dalszym ciągu była zajęta przez inny użytkowników. Była to właściwie parafia przycmentarna, stąd wiele w parafii było pogrzebów. Uporządkował również otoczenie kościoła, wykonując między innymi ogrodzenie kościelnego placu. Pomagał mu Zamorski tym wszystkim ks. Juris Zagorski.

            Często odwiedzał go ks. Olgierd Dalecki, który sam namawiał ks. Mączyńskiego do powrotu na Łotwę. Jak już wspomniano w I rozdziale, ks. Kazimierza poznał zaraz po wstąpieniu do Seminarium Duchownego w Rydze. Odwiedzał go również bp. Jan Cakułus. Nie zapomnieli i byli wychowankowie, kapłani z Ukrainy.

12. Ostatnie dni życia – śmierć

            Wiosną poddał się operacji na żołądek. Niestety nie przyniosło to poprawy zdrowia, ale z każdym dniem następowało jego pogorszenie. Przed śmiercią chciał zobaczyć kościół,  zawieziono go więc do niego na wózku inwalidzkim. Ponieważ w tym czasie trwały prace przy głównym ołtarzu w kościele, mimo cierpienia interesował się pracami. Choć sam nie mógł nadzorować pracy, prosił odwiedzających go o ocenę prac. O taką pomoc poprosił odwiedzającego go, na dwa tygodnie przed śmiercią, ks. Kazimierza Halimurkę. Choć wykonanie ołtarza nie podobało się, jednak w ocenie przedstawionej ks. Mączyńskiemu pochwalił pracę: „Nie chciałem robić mu przykrości.”

W ostatnich godzinach obecna była przy bracie jego siostra Anna. Stan ks. Kazimierza pogarszał się z godziny na godzinę. Nie poznawał już odwiedzających, ale dziękował za obecność. Z siostrą odmawiali różaniec. Widać było cierpienie. Charakterystycznym było to, że siostra odmawiała różaniec klęcząc przy łóżku brata.

Namaszczenia chorych udzielał ks. Olgierd Dalecki Zmarł 1 sierpnia 1996 roku, około godz. 19. 00 na raka żołądka. Pogrzeb prowadził kard. Jan Pujac, obecny był bp Jan Cakułus. Delegacji z Ukrainy przewodniczył bp Marcjan Trofimiak.

MENU

Kategorie rozdziału

Wszystkie [2]

Forma wejścia

Szukaj

Kalendarz

«  Marzec 2024  »
PnWtŚrCzwPtSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
25262728293031

Nasza sonda

Ocena strony
Suma odpowiedzi: 261

Statystyka


Ogółem online: 1
Gości: 1
Użytkowników: 0